Od najdawniejszych czasów wśród ludzi krążyły opowieści o strasznych, dziwacznych istotach, które zamieszkiwały tajemnicze i niedostępne miejsca: ciemne lasy, wysokie góry, głębokie jeziora oraz morza. Zazwyczaj były one podobne do prawdziwych stworzeń, ale zdeformowane: miały wiele głów, rąk i nóg lub też były skrzyżowaniem człowieka i innych zwierząt.
Wszystko, co budzi grozę, jest jednocześnie fascynujące. Dlatego opowieści o potworach zajmowały nie tylko dawne i prymitywne ludy, ale są popularnym motywem w literaturze i sztukach plastycznych do dziś. Groźne, często odrażające istoty wywodzą się ze świata brzydoty i chaosu. W wielu kulturach są symbolem zła i bezładu, któremu przeciwstawione są porządek i harmonia świata rządzonego przez bogów. Potwory symbolizują ciemne moce i zło czające się w świecie. W tej roli pojawiają się zarówno w mitach greckich, jak i w Biblii. Legendarny morski potwór, Lewiatan, przypominający wieloryba albo krokodyla, w Biblii utożsamiany jest z szatanem. Symbolem zła i zepsucia jest też Bestia i Smok pojawiające się w Apokalipsie. Potwór oznacza nie tylko zewnętrzne objawy zła, ale też zło ukryte w ludzkiej duszy. Ciekawym przykładem ukazania szpetnej i ciemnej strony ludzkiej natury jest angielska powieść ,,Doktor Jekyll i pan Hyde" napisana prze Roberta Stevensona. Doktor Jekyll za pomocą specjalnej mikstury mógł się zmieniać w pana Hyde'a- kwintesencję złej strony jego natury. Hyde był postacią ponurą i odrażającą, z czasem zdominował osobowość Jekylla całkowicie.
Mityczny świat starożytnych Greków zapełniali nie tylko pełni wdzięku bogowie i piękne nimfy, ale tez najróżniejsze potwory. Jednym z najstraszniejszych był Tyfon, syn Gai i Tartara o stu smoczych łbach i nogach w kształcie węży. Zeus ugodził go piorunem i przykrył Etną- czynnym do dzisiaj wulkanem. Demonami burzy i wichury były straszliwe harpie, żarłoczne ptaszyska o kobiecych twarzach. Przy wybrzeżach Argolidy siała postrach Hydra, potwór morski, któremu w miejsce każdej uciętej głowy wyrastały dwie nowe- dopiero Herkulesowi udało się ją zgładzić. Niedaleko wybrzeża wyspy Sycylii groziły żeglarzom dwa morskie potwory: Scylla, porywająca z przepływających okrętów żeglarzy i pożerająca ich , i Charybda, która łykała i wypluwała ogromne ilości wody, tworząc straszliwy wir wciągający okręty.
Niekiedy te same istoty pełnią różne funkcje w różnych kulturach. Np. Sfinks w tradycji greckiej i egipskiej. Grecki miał kobiecą głowę, tułów lwa, skrzydła orła i ogon węża, mieszkał przy wejściu do starożytnego miasta Teby i każdego, kto nie odpowiedział na jego zagadkę, strącał w przepaść. Odgadł ją dopiero Edyp. W kulturze starożytnego Egiptu Sfinks to leżący lew z głową człowieka lub ptaka, który symbolizuję władzę faraona. W baśniach i mitach bardzo popularną postacią są smoki. Przypominają wielkie gady: mają pokryty łuskami tułów podobny do jaszczurki, łapy i pazury lwa, skrzydła orła i pysk, z którego buchają płomienie. Zazwyczaj smoki są groźnie i złe, w średniowiecznych legendach chrześcijańskich symbolizowały grzech, szatana, pogaństwo. Ale w legendach chińskich i japońskich smoki przeważnie strzegą ładu świata, związane są z deszczem i płodnością, a także symbolizują władzę cesarską.
Do powstania legendy o straszliwym potworze wystarczy często zwykłe zjawisko ujrzane w szczególnych okolicznościach. Np. pojawiające się w mroku olbrzymie zwierzęta (wieloryb, hipopotam,słoń, niedźwiedź) często stają się źródłem legendy o potworze. Zjawiska przyrodnicze (trąby powietrzne, pioruny, trzęsienia ziemi) wydają się być znakami życia jakichś straszliwych istot. Nieraz wystarczy odrobina wyobraźni i autosugestii, by uwierzyć w potwora. W 1993 r. jakiś człwoiek zobaczył w jeziorze Loch Ness w Szkocji dwa ogromne garby z głową węża. Po jego opowieściach słynnego potwora z Loch Ness zobaczyli inni i przez wiele lat był on sensacją turystyczną. Mieszkańcy podnóża Himalajów opowiadają legendę o yeti, Człowieku Śniegu, widywanym w wyskich częściach gór, którego ślady na śniegu przypominają ślady gigantycznego niedźwiedzia albo człowieka. Wśród żeglarzy od najdawniejszych czasów krążyły legendy o wielkich wężach morskich, które pożerały statki wraz załogą lub oplatały je swoim ciałem i zgniatały.
Ludzie mają tendencję do utożsamiania szpetoty ze złem. Im bardziej jakaś postać miała być krwiożercza i okrutna, tym straszniej opisywali jej wygląd. Warto spojrzeć na to od drugiej strony- potwory dlatego są złe, że boleśnie odczuwają swoją szpetotę i czują się odrzucone. Pokazała to fińska pisarka Tove Jansson w świecie Muminków. Wcieleniem zła jest Buka. Wszyscy przed nią uciekają, a ona zostawia za sobą pustkę i mroźny chłód. Główny bohater, Muminek, boi się buki, ale jednocześnie jej współczuje i odczuwa boleśnie jej samotność. Można się również odnieść do powieści ,,Frankenstein, czyli nowoczesny Prometeusz" napisanej na początku XIX wieku przez Mary Shelley. Jej bohater, młody uczony, ze zwłok i szczątków ludzkich stworzył potwora. Z powodu swej szpetoty potwór był tak nieszczęśliwy i samotny, że zaczął popełniać straszliwe zbrodnie.
Potwory i upiory (czyli zmarli wstający z grobów i siejący postrach wśród żywych) zapełniały legendę i wyobraźnię ludów europejskich. Ludowe legendy opowiadały też o wilkołakach- ludziach zmieniających się w wilki, grasujących nocą, porywających małe dzieci i rozkopujących groby. Wampiry, powstające z grobu i pijące ludzką krew upiory, swoją sławę zawdzięczają Draculi (transylwańskiemu księciu słynącego z okrucieństwa) który w późniejszych opowieściach został uznany za wampira. Angielski pisarz Bram Stoker napisał o nim książkę, która doczekała się wielu ekranizacji.
niedziela, 30 grudnia 2012
sobota, 1 grudnia 2012
Różnice pomiędzy filmem a książką na przykładzie „Folwarku zwierzęcego” Georga Orwella
W dzisiejszych czasach trudno
wyobrazić sobie życie bez telewizora, co za tym idzie bez filmów, seriali i
innych programów telewizyjnych. Wolny czas możemy spędzać na wiele różnych sposobów,
m.in. np. czytać książki, oglądać filmy, uprawiać sport, ćwiczyć jogę i wiele
innych. Odwołując się do książki i filmu pojawia się dylemat: czy wybrać słowo
pisane czy słowo, które zostało przeniesione na ekran?
Niektórzy by powiedzieli, ze
literatura ma swój urok i od najdawniejszych czasów ludzie zagłębiali się w książki.
Podczas czytania, każdy czytelnik uruchamia swój umysł, stwarzając przy tym
swój własny, niepowtarzalny świat, swoje postaci i wydarzenia. Żaden film nie
może przecież zastąpić wyobraźni czytelnika. Dodatkowym plusem jest to, że książka
jest mała, poręczna i praktycznie zmieści się wszędzie. Możemy ją zabrać jadąc
w podróż i delektować się opowieścią, wtedy czas przy dobrej książce może nam minąć w bardzo szybkim
tempie. O filmie nie można powiedzieć jednak tego samego, gdyż do odtworzenia
go potrzebny jest nam laptop lub inne urządzenie, które w porównaniu z książka
nie jest zbyt podręczne. Czytanie
książki, zajmuje nam jednak więcej czasu niż oglądanie filmu, ale podczas
przerw pomiędzy czytaniem, książka cały czas trzyma nas w napięciu i pozostawia
silniejsze wspomnienia. Za przykład na temat różnic pomiędzy książką a filmem
posłuży mi powieść „Folwark zwierzęcy”.
Rzeczą jasną jest to, że opis książki
nie rożni się od opisu filmu, bo to wciąż ta sama fabuła. Bohaterami książki są
zwierzęta, które pewnego dnia postanawiają przejąć gospodarstwo swoich właścicieli.
Chcą ich wypędzić i na terenie folwarku rządzić się własnymi prawami i
postanowieniami. Wszystko to staje się za namowa knura Majora, który zapowiadał
zwierzętom lepszą przyszłość. Kiedy właściciele zostają wygnani, zwierzęta na
drzwiach obory zapisują siedem podstawowych zasad, których każde zwierzę
powinno przestrzegać i pamiętać. Podstawowa zasada było: Wszystkie zwierzęta są równe. Po pewnym czasie wszystko zaczyna się
zmieniać, a pięknie zapowiadana przyszłość staje się kłamstwem i szarą rzeczywistością.
Knur Napoleon zaczyna rządzić po swojemu i osobiście czyni się przywódcą stada zwierząt.
Po drodze zaczyna łamać wszystkie prawa, które zostały ustalone przez zwierzęta
wmawiając im, iż czyni zgodnie z prawem.
Według mnie w książce jak i w filmie ta opowieść jest bardzo
dobrze ukazana, chociaż zależy to pewnie od gustu i upodobań człowieka. Pierwszej
osobie może bardziej podobać się film a drugiej zaś książka. Mi osobiście
podczas oglądania filmu podobało się to, że można było zobaczyć niecodzienny
widok zwierząt, które umieją pisać, czytać i bez problemu posługują się ludzkim
językiem. Literatura zazwyczaj zawiera więcej szczegółów. W filmie niektóre z
nich mogą zostać pominięte z przyczyn decyzji reżysera albo na potrzeby filmu.
W książce Aleksandra Jackiewicza pt. „Film
jako powieść XX wieku”, autor podaje argumenty, jakie film przejął z powieści:
1)
dzieło
filmowe powstaje na podstawie tekstu słownego: scenariusza,
2)
słowo
odgrywa w filmie ważną rolę: dialog, monolog, narracja ustna, słowo pisane na
ekranie,
3)
film
rozwija się w czasie,
4)
występują
postacie, przedmioty – odbicie realnego świata,
5)
losy
postaci układają się w fabułę i wątki fabularne,
6)
literatura
kształtuje film poprzez adaptacje dzieł literackich.
oraz co różni film od powieści?
1)
słowo
w filmie jest elementem wtórnym,
2)
tworzywem
prawdziwym filmu jest ruchomy obraz,
3)
słowo
jest dziełem całkowicie ludzkim ( literatura), a tworzywo filmowe to dzieło
maszyny, kamery,
4)
ze
względu na jego tworzywo film należy traktować jako autonomiczną dziedzinę
twórczości (ale ze wszystkich sztuk jest najbliższy literaturze).
Tytuł książki A. Jackiewicza sugeruje,
że ludzie współcześni, zamiast czytać, wolą oglądać. Myślę, ze wynikiem tego
jest też to, iż większość ludzi w dzisiejszych czasach jest bardzo zabiegana,
na nic nie mają czasu a często film staje się obiektem relaksacyjnym, przy
którym można się po prostu zrelaksować i
odpocząć. Trzeba się również przyzwyczaić do tego, ze świat idzie naprzód i
film często zastępuje literaturę.
Myślę, ze dla niektórych ciężko
jest się zdecydować czy wybrać książkę czy film. Moje zdanie na temat książki i
filmu jest takie, że obie te rzeczy są nam potrzebne, aby rozwijać swoją
kreatywność i spędzać przyjemnie czas. Dzięki książce czytelnik może przenieść
się czasami w nierealny świat, zupełnie inny od rzeczywistego. Film, zaś
sprawia iż historia wydaje się dla nas bardziej atrakcyjniejsza a muzyka i
efekty sprzyjają przyjemnemu oglądaniu. Więc dlaczego mamy wybierać? Możemy
przecież przeczytać książkę i oglądnąć film, a następnie porównać która rzecz sprawiła
nam większą przyjemność :).
Recenzja książki „Porzucony” Alan Philips, John Lahutsky
Kiedy zobaczyłam na półce tę książkę mój wzrok przykuło smutne zdjęcie chłopca na tytułowej pierwszej stronie. Książka ta została napisana na podstawie prawdziwych historii i przeżyć głównego bohatera, wtedy małego chłopca Wani, dziś jednego z autora tej książki- Johna Lahutskyiego. To jeszcze bardziej przekonało mnie do tego aby ja przeczytać.
W książce opisana jest
wstrząsająca historia porzuconego, bezbronnego chłopca w „szarej” rosyjskiej
rzeczywistości. Wania to mały chłopiec, który został oddany do domu dziecka
przez swoją matkę. Tam stwierdzono, iż jest chory psychicznie i fizycznie i
nigdy nie będzie chodził ani mówił. Opiekunki w domu dziecka praktycznie nie
zajmowały się dziećmi. Przytoczę tu cytat z książki, który bardzo dobrze
ukazuje ciężkie życie dzieci: „To co się dzieje w tych sierocińcach, nadaje się
tylko do kryminału. Biorą przedwcześnie urodzone dzieci i zamieniają je w
kaleki. Zamiast zachęcić je do chodzenia, nie pozwalają im się ruszać. Wsadzają
je do łóżeczek i spętanych chodzików, a ich nóżki tylko zwisają bezwładnie pod
nimi”. Małemu Wani jednak udało się pokonać wszelkie trudności. Nauczył się
mówić i nauczył również tego, swojego przyjaciela Andrieja. Smutne życie
chłopca odmieniły dwie wolontariuszki, które zaczęły przychodzić do domu dziecka.
Obie kobiety bardzo polubiły małego Wanię, a jemu dało to mały promyczek
nadziei na lepsze życie.
Opisane w książce wydarzenia są
przerażające. Mnóstwo dzieci musiało przejść bardzo długą drogę, aby odnaleźć
spokój i miłość w nowych rodzinach. Nie wszystkie miały jednak tak dużo
szczęścia. Większość z nich zmarła w bardzo młodym wieku. Wania to przykład
dzielnego chłopca, którego marzenia się spełniły. Miał bardzo dobry kontakt z
ludźmi i to dzięki temu udało mu się odnaleźć nową rodzinę i nauczyć się żyć w
normalnym społeczeństwie. Gdyby nie nagłośnienie tej sprawy przez Alana, kto
wie, może dalej nikt by się nie zainteresował losem Wani, a tak dzięki mediom
takie informacje docierały również za granicę, gdzie inni ludzie mogli
dowiedzieć się więcej na temat panujących tam warunków i w ten sposób mogła
wyniknąć z tego jakaś pozytywna reakcja.
Książka opisuje również działanie i
politykę rosyjskiego systemu w XX wieku. Wszystkie dzieci, które zostały
porzucone, uważano za chore. Badała je specjalna komisja, która stwierdzała, ze
są imbecylami, wtedy los dzieci był już przesądzony. Wywożono je do internatów,
gdzie w pokojach leżały nagie, zagłodzone oraz brudne. Nie wzbudzały niczyjego
zainteresowania. Tam czekały tylko na powolną śmierć. Adopcje nie zawsze były możliwe,
a jeżeli już komuś się to udało, musiał mieć znajomości z osobami wyżej
postawionymi społecznie. O dokumenty adopcyjne czasami trzeba było starać się
rok, co było nie do pomyślenia. Można powiedzieć, że urzędnicy robili wszystko,
aby do nich nie dopuścić. Kiedy Linda już wiedziała, ze może adoptować Wanię, w
ostatniej chwili rozmyśliła się. Można domyśleć się, jak wtedy czuł się
chłopiec. Jego świat z powrotem runął. Z każdym następnym akapitem, widzimy jak
chłopiec został ciężko obdarzony przez los, ale również to pokazuje nam jakie
zmiany zachodzą w tym małym bohaterze. Czytając, byłam pełna podziwu dla tego
małego chłopczyka. Miał w sobie tyle siły, tyle ciepłych uczuć, że można było
brać z niego tylko przykład. A przecież był to chłopiec, który miał 6 lat.
Niejeden dorosły poddałby się, a on walczył do samego końca. Może uratowało go
też to, że był dzieckiem, a jak wiadomo dzieci nie znają zbyt wielu negatywnych
uczuć, nie umieją jeszcze w pełni myśleć tak jak dorośli ludzie.
Książkę czyta się bardzo dobrze,
gdyż jest napisana prostym i zrozumiałym językiem. Jest poruszająca a zarazem
bardzo wciągająca. Muszę przyznać, że kiedy ją czytałam to nie jedna łza zakręciła
mi się w oku. Cały czas się zastanawiałam jak można traktować takie niewinne i
bezbronne istoty jakimi są dzieci. Osoby pracujące w tamtych instytucjach były bez serca, bez jakichkolwiek uczuć.
Ale na szczęście znaleźli się tacy ludzie, którzy nie byli w stanie przejść obojętnie
wobec smutku tych dzieci. Każdy kto na swojej skórze nie przeżył takich
doświadczeń, do końca nie wie jak wygląda takie życie. Możemy się jedynie
domyślać i wysuwać jakieś przypuszczenia co do takich informacji.
Czytając tę książkę, zastanawiałam się jaki los spotka Wanię, co się z nim stanie.
Czy uda mu się wydostać z tego okropnego miejsca, czy spędzi tam całe swoje życie.
Aby nie zdradzać zakończenia zachęcam do przeczytania tej opowieści, ponieważ
naprawdę warto. Niektórym osobom tekst otworzy oczy na to co działo się w
dziewięćdziesiątych latach w Rosji, a tym bardziej nie zmarnujecie swojego
czasu na jej czytanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)