sobota, 1 grudnia 2012

Recenzja książki „Porzucony” Alan Philips, John Lahutsky



               
              Kiedy zobaczyłam na półce tę książkę mój wzrok przykuło smutne zdjęcie chłopca na tytułowej pierwszej stronie. Książka ta została napisana na podstawie prawdziwych historii i przeżyć głównego bohatera, wtedy małego chłopca Wani, dziś jednego z autora tej książki- Johna Lahutskyiego. To jeszcze bardziej przekonało mnie do tego aby ja przeczytać.
               W książce opisana jest wstrząsająca historia porzuconego, bezbronnego chłopca w „szarej” rosyjskiej rzeczywistości. Wania to mały chłopiec, który został oddany do domu dziecka przez swoją matkę. Tam stwierdzono, iż jest chory psychicznie i fizycznie i nigdy nie będzie chodził ani mówił. Opiekunki w domu dziecka praktycznie nie zajmowały się dziećmi. Przytoczę tu cytat z książki, który bardzo dobrze ukazuje ciężkie życie dzieci: „To co się dzieje w tych sierocińcach, nadaje się tylko do kryminału. Biorą przedwcześnie urodzone dzieci i zamieniają je w kaleki. Zamiast zachęcić je do chodzenia, nie pozwalają im się ruszać. Wsadzają je do łóżeczek i spętanych chodzików, a ich nóżki tylko zwisają bezwładnie pod nimi”. Małemu Wani jednak udało się pokonać wszelkie trudności. Nauczył się mówić i nauczył również tego, swojego przyjaciela Andrieja. Smutne życie chłopca odmieniły dwie wolontariuszki, które zaczęły przychodzić do domu dziecka. Obie kobiety bardzo polubiły małego Wanię, a jemu dało to mały promyczek nadziei na lepsze życie.
                Opisane w książce wydarzenia są przerażające. Mnóstwo dzieci musiało przejść bardzo długą drogę, aby odnaleźć spokój i miłość w nowych rodzinach. Nie wszystkie miały jednak tak dużo szczęścia. Większość z nich zmarła w bardzo młodym wieku. Wania to przykład dzielnego chłopca, którego marzenia się spełniły. Miał bardzo dobry kontakt z ludźmi i to dzięki temu udało mu się odnaleźć nową rodzinę i nauczyć się żyć w normalnym społeczeństwie. Gdyby nie nagłośnienie tej sprawy przez Alana, kto wie, może dalej nikt by się nie zainteresował losem Wani, a tak dzięki mediom takie informacje docierały również za granicę, gdzie inni ludzie mogli dowiedzieć się więcej na temat panujących tam warunków i w ten sposób mogła wyniknąć z tego jakaś pozytywna reakcja.
                Książka opisuje również działanie i politykę rosyjskiego systemu w XX wieku. Wszystkie dzieci, które zostały porzucone, uważano za chore. Badała je specjalna komisja, która stwierdzała, ze są imbecylami, wtedy los dzieci był już przesądzony. Wywożono je do internatów, gdzie w pokojach leżały nagie, zagłodzone oraz brudne. Nie wzbudzały niczyjego zainteresowania. Tam czekały tylko na powolną śmierć. Adopcje nie zawsze były możliwe, a jeżeli już komuś się to udało, musiał mieć znajomości z osobami wyżej postawionymi społecznie. O dokumenty adopcyjne czasami trzeba było starać się rok, co było nie do pomyślenia. Można powiedzieć, że urzędnicy robili wszystko, aby do nich nie dopuścić. Kiedy Linda już wiedziała, ze może adoptować Wanię, w ostatniej chwili rozmyśliła się. Można domyśleć się, jak wtedy czuł się chłopiec. Jego świat z powrotem runął. Z każdym następnym akapitem, widzimy jak chłopiec został ciężko obdarzony przez los, ale również to pokazuje nam jakie zmiany zachodzą w tym małym bohaterze. Czytając, byłam pełna podziwu dla tego małego chłopczyka. Miał w sobie tyle siły, tyle ciepłych uczuć, że można było brać z niego tylko przykład. A przecież był to chłopiec, który miał 6 lat. Niejeden dorosły poddałby się, a on walczył do samego końca. Może uratowało go też to, że był dzieckiem, a jak wiadomo dzieci nie znają zbyt wielu negatywnych uczuć, nie umieją jeszcze w pełni myśleć tak jak dorośli ludzie.
             Książkę czyta się bardzo dobrze, gdyż jest napisana prostym i zrozumiałym językiem. Jest poruszająca a zarazem bardzo wciągająca. Muszę przyznać, że kiedy ją czytałam to nie jedna łza zakręciła mi się w oku. Cały czas się zastanawiałam jak można traktować takie niewinne i bezbronne istoty jakimi są dzieci. Osoby pracujące w tamtych instytucjach były bez serca, bez jakichkolwiek uczuć. Ale na szczęście znaleźli się tacy ludzie, którzy nie byli w stanie przejść obojętnie wobec smutku tych dzieci. Każdy kto na swojej skórze nie przeżył takich doświadczeń, do końca nie wie jak wygląda takie życie. Możemy się jedynie domyślać i wysuwać jakieś przypuszczenia co do takich informacji.
            Czytając tę książkę, zastanawiałam się  jaki los spotka Wanię, co się z nim stanie. Czy uda mu się wydostać z tego okropnego miejsca, czy spędzi tam całe swoje życie. Aby nie zdradzać zakończenia zachęcam do przeczytania tej opowieści, ponieważ naprawdę warto. Niektórym osobom tekst otworzy oczy na to co działo się w dziewięćdziesiątych latach w Rosji, a tym bardziej nie zmarnujecie swojego czasu na jej czytanie.

3 komentarze:

  1. jakiś czas temu przeczytałam tę książkę i była wspaniała To wszystko co tam było opisane jego życie, zakład psychiatryczny, dom dziecka. Ale chyba jego Anioł Stróż w końcu się znalazł i mu pomógł i dał mu Sarah i Wikę a następnie Paulę. Bardzo się cieszę że znalazłam czas aby ją przeczytać warto było :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała książka. Czytając ją, zastanawiałam się, ile ja bym zdołała wytrzymać, będąc na miejscu tego chłopca. Zastanawia mnie też co dzieje się z pozostałymi dziećmi, które muszą żyć w tak potwornych miejscach. Jak to możliwe, że takie instytucje istnieją ? Jak to możliwe,że ludzie mogą być tak okrutni wobec dzieci? To niepojęte :( Cieszę się,że Wania znalazł kochającą rodzinę, że może żyć normalnie. Podziwiam jego ogromna siłę i determinację.
    Pozdrawiam Go serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie czytałam tak wzruszającej biografii.
    Książka zdecydowanie spełnia swój cel "obniża poziom obojętności".
    Gorąco polecam. Przeczytałam ją jednym tchem.

    Mr John Lahutsky, we need people like You...

    People like you are ours Angels.

    OdpowiedzUsuń